To będzie międzynarodowy skandal większy niż ACTA

Temat GMO wciąż żywy. Według sondaży większość Polaków jest przeciwna GMO, jednak GMO ciągle próbuje się prześlizgnąć na teren Polski. Poniższe fragmenty pochodzą ze strony http://wiadomosci.wp.pl/title,Amerykanie-naklaniali-polskich-dziennikarzy-do-lobbingu,wid,14270347,wiadomosc.html

Ambasada USA w Warszawie, naukowcy i polskie firmy z branży rolniczej wspólnie lobbowali za zniesieniem zakazu upraw GMO w Polsce, do lobbowania próbowano zaangażować również dziennikarzy, oferując zagraniczne wycieczki. Przeciw nim stanęły m.in. organizacje reprezentujące polskich rolników, które również zaangażowały się w lobbowanie w sejmie. Czy tym razem posłowie zignorują opinię publiczną i pozwolą lobbystom forsować zmiany w polskim prawie?
(…)
Z ujawnionych przez WikiLeaks depesz ambasady USA w Warszawie wynika, że amerykańska administracja rządowa ustaliła specjalną strategię forsowania zmian w polskim prawie. Taki wniosek można wysunąć na podstawie sprawozdania z przyjazdu do Polski Madelyn Spirnak, starszego doradcy ds. rolnictwa i biotechnologii z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa. W stworzonym 25 stycznia 2006 roku dokumencie (zobacz depeszę) zaznaczono, że jest on jawny, ale ze względu na drażliwość poruszanych kwestii, nie powinien być publikowany w internecie. Przytaczając debatę Spirnak z udziałem przedstawicieli rządu, środowiska akademickiego i mediów, autor dokumentu stwierdza: „jeden konkretny wniosek jest jasny: kwestia GMO zależy obecnie od opinii publicznej, aby wygrać z decydentami i opinią społeczną, niezbędna jest odpowiednia taktyka polityczna i społeczna”. Jak czytamy w sprawozdaniu, po spotkaniu z naukowcami, Madelyn Spirnak dowiedziała się, że 70% Polaków sprzeciwia się wykorzystywaniu GMO w przemyśle spożywczym i rolnictwie, dlatego „popierający GMO muszą, w wywieraniu wpływu na opinię publiczną, skupić się na potencjalnych korzyściach dla konsumentów, nie dla producentów”. W jaki sposób próbuje się tego dokonać?

– Nasza strategia, aby wpłynąć na bardziej przychylne postawy społeczne wobec modyfikowanych genetycznie upraw, powinna skupić się na korzyściach dla konsumentów i na pozytywnym wpływie, jaki GMO mogą mieć na obniżanie cen żywności i na medycynę. Nasze wysiłki powinny skupić się także na pozytywnym wpływie GMO na środowisko, zapewnionemu dzięki zredukowaniu wykorzystania pestycydów i herbicydów (…).

– Stowarzyszenie Polska Wolna od GMO ma swojego lobbystę, Pawła Połaneckiego, który stara się na bieżąco sprawdzać co się dzieje. Stowarzyszenie nie ma środków finansowych, dlatego Paweł Połanecki robi to społecznie, nie biorąc za to pieniędzy. Zdajemy sobie sprawę, że z drugiej strony jest duży kapitał, dlatego myślę, że mamy nierówne szanse – wyjaśnia Edyta Jaroszewska-Nowak. Przyznaje również, że utrzymanie zakazu upraw GMO w Polsce leży w interesie producentów żywności ekologicznej, do których sama się zalicza.

– Reprezentuję sektor rolnictwa ekologicznego zrzeszony w stowarzyszeniu Ekoland. Nie ukrywam, że utrzymanie zakazu upraw GMO to nasz żywotny interes. Bez tego nie będziemy mogli w ogóle dalej funkcjonować w polskim rolnictwie. Zdajemy sobie sprawę, że gdy GMO rozprzestrzeni się w polskich uprawach, my stracimy certyfikaty i możliwość funkcjonowania w całym systemie rolniczym, a konsumenci stracą możliwość wyboru produktów bez GMO. To pewne, że przy rozprzestrzenieniu się upraw GMO nie da się utrzymać rolnictwa ekologicznego i tradycyjnego. Tak było m.in. z rzepakiem w Kanadzie, w tej chwili w tym kraju w ogóle nie ma rzepaku bez GMO, ponieważ nie ma możliwości utrzymania upraw w czystości. Cała ustawa o rolnictwie ekologicznym zakłada, że przy produkcji nie są używane genetycznie modyfikowane organizmy – twierdzi Edyta Jaroszewska-Nowak. Zaznacza również, że działalność rolników ekologicznych jest już w tej chwili utrudniona m.in. ze względu na pasze wytwarzane z roślin modyfikowanych genetycznie.

– W Polsce rolnicy nie mogą kupić żadnej paszy, która byłaby bez GMO. My, rolnicy ekologiczni nie możemy używać takich pasz przy produkcji, dlatego musimy sprowadzać pasze bez GMO z Niemiec, Austrii lub z Holandii. Na rynku polskim pasz bez GMO nie ma, więc rolnicy nie mają żadnej możliwości wyboru – mówi Jaroszewska-Nowak.

Polecamy książkę o GMO – „Nasiona kłamstwa”

1 Gwiazdka (nie podoba mi się)2 Gwiazdki (słabe)3 Gwiazdki (średnie)4 Gwiazdki (całkiem fajne)5 Gwiazdek (super!) (Brak ocen)
Loading...